Od kilku tygodniu myślę o tym, że na prawdę powinnam być z siebie dumna :)
Co rusz wpadam na informacje w internecie, z których wynika, że kolejne miasta planują lub otwierają kluby sąsiedzkie czy centra lokalne. Jak zwał tak zwał, ale idea jest prosta - analogiczna do naszego Domu Otwartego. Ja sobie to tak obmyśliłam, aby udostępnić ludziom przestrzeń, otworzyć ją na pomysły mieszkańców, by sami mogli tworzyć dla siebie ofertę spędzania wolnego czasu.
W 2015 r jako Fundacja Mamy Wołomin pozyskaliśmy 40 tys. z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich i z tego sfinansowaliśmy prace adaptacyjne, wyposażenie oraz opłaty od maja do grudnia 2015. Część pieniędzy poszła na materiały na zajęcia, ale też na oddolne inicjatywy mieszkańców.
Więcej poczytać możecie na naszym blogu domotwartywwl.blogspot.com oraz na stronie na fb: www.facebook.com/domotwartywwl
Niestety, co wynika z idei konkursów ministerialnych czy samorządowych, w grudniu skończyły się pieniądze z FIO (małe, ale jednak część opłat przez kilka miesięcy pokrywały), a ja jako osoba prywatna już dłużej nie mogę płacić za dom i przeznaczać czasu swojego i moich bliskich i znajomych, aby to chciało funkcjonować ...
Samo ustalanie terminów zajęć, zasad prowadzenia spotkań, zbieranie zapisów, odpisywanie i oddzwanianie, promowanie tej idei i wydarzeń, kupowanie materiałów, sprzątanie (no bo przecież służby tu nie mamy i sprzątamy sami) i do tego mnóstwo pracy papierkowej, w tym chociażby pisanie na bloga i facebooka ... to praca zajmująca więcej niż etat, właściwie u nas ze dwa etaty ...
I tu mam ogromny żal, powiem więcej - przerodziło się to we frustrację (co pewnie potwierdzą osoby przychodzące do nas) - nie dość, że jako mieszkańcy wymyślamy idealne rozwiązanie na marazm i zniechęcenie ludzi, inicjatywę kształtującą postawy obywatelskie, zachęcającą do działania i integrującą środowisko lokalne i to ludzi w każdym wieku, coś co jest z czasem przenoszone na grunt innych miast, ... to u nas jest niedoceniane ... W czasach gdy podobno wszyscy wszystko robią za kasę, my zaangażowaliśmy ponad 20 dorosłych osób, które za darmo organizowały zajęcia, biegały z kluczami, prowadziły spotkania, koordynowały akcje społeczne ...
Na prawdę cieszę się czytając o kolejnych miastach, o tym że w Sopocie będzie sieć takich miejsc, że w Warszawie powoli powstają .... Powiem więcej, jestem dumna z siebie, że coś takiego wymyśliłam i przy dużej pomocy kilku osób z sąsiedztwa udało się to wdrożyć w życie. Szkoda mi tylko, że nasze miasto nie widzi potrzeby zaangażowania swoich środków.
A to jest tak niestety, że po kilkukrotnym bezskutecznym wnioskowaniu o pomoc, więcej już mi się za tym chodzić nie chce ... Mam poczucie niezrozumienia i wykorzystania mnie i jeszcze kilku osób. To niestety zaburza nieco moje poczucie dumy, o którym pisałam kilka zdań wyżej :(
Na razie czekamy do maja na decyzję dot. FIO 2016, choć i tak uważam, że taka inicjatywa powinna znaleźć zrozumienie u władz lokalnych, które w dodatku powinny chcieć utrzymywać ciągłość funkcjonowania miejsca, w którym ludzie oddolnie angażują swój czas i siły po to, by wszystkim nam wokół żyło się lepiej.
Mając nadzieję, że dotrzymam do wyników FIO i że frustracja mnie nie dobije do końca, pozdrawiam serdecznie tych, którzy lubili i lubią zaglądać do Fundacji Mamy Wołomin i którzy wspierają nas w działaniach (i dopłacają co miesiąc parę groszy na ogrzewanie, przynoszą środki czystości czy pomagają w sprzątaniu).
piszę o mnie w Wołominie i nie tylko, co lubię i co mnie denerwuje, co mnie zajmuje, a od czego wolę uciekać
środa, 2 marca 2016
Powinnam być z siebie dumna
Etykiety:
co robić w wołominie,
co się dzieje w Wołominie,
dom otwarty,
Fundacja Mamy Wołomin,
inicjatywy mieszkańców w Wołominie,
miasto Wołomin
czwartek, 25 lutego 2016
Przegraliśmy z kretesem ...
Jestem sobie na feriach, ale jak widzę, że pojawiły się wyniki konkurów w powiecie, w których w tym roku złożyłyśmy aż 5 ofert jako Fundacja Mamy Wołomin, to nie mogłam nie zajrzeć.
Ku mojemu dużemu zaskoczeniu przegraliśmy z kretesem !
Tylko jedna oferta przeszła pozytywnie i to oznacza, że będziemy wkrótce realizowali Zajęcia cyrkowe dla dzieci szkolnych w kilku miejscowościach naszego powiatu.
Niestety inne nasze pomysły nie przeszły, a były to np. Warsztaty tańców dawnych, czyli dalszy ciąg ubiegłorocznego projektu cieszącego się ogromnym zainteresowaniem (może ciekawić fakt, że teraz powiat sam organizuje spotkania z tańcem dawnym ..., to sumie po co im organizacja, która chciałaby zrobić coś podobnego, nie zdziwi mnie gdy wkrótce powiat zorganizuje Bal z okazji Dnia Niepodległości - opisałyśmy wszak ze szczegółami jak widzimy taką akcję, więc pomysł mają jak na dłoni).
Co mnie bardzo martwi, powiat nie przyznał nam ani złotówki na kursy pierwszej pomocy, które od kilku lat z sukcesem organizowaliśmy na terenie Wołomina, Radzymina i Zielonki. Chcieliśmy obniżyć koszty i tym razem poprowadzić zajęcia jednorazowo przez kilka godzin zamiast cyklicznie (bo niestety dzieci nam nieco przeszkadzały podczas zajęć, nie wszystkie chciały zostawać pod opieką osób obcych). Z tych pieniędzy chcieliśmy przeszkolić jeszcze więcej osób ... niestety nie przeszkolimy nikogo :(
Kolejny odrzucony projekt, to Centrum Organizacji Pozarządowych - tutaj konkurencja była mała i wygrała oferta Lokalnej Grupy Działania. Niby ok, bo przecież aby ktoś wygrał, ktoś inny musi przegrać . Widocznie nasza oferta było gorsza. Zastanawia mnie tylko zdanie, które padło podczas komisji konkursowych w innym konkursie w powiecie - wg regulaminu nie można oceniać ofert instytucji, z którymi jest się w jakimś związku (pracownik, członek itp.) i właśnie przy okazji oferty LGD ktoś z pracowników urzędu zapytał, czy przypadkiem z oceny nie powinni być właśnie wykluczeni pracownicy starostwa powiatowego, bo powiat jest członkiem LGD ... Nikt tego nie skomentował, oferty LGD są oczywiście oceniane przez pracowników powiatu oraz zarząd powiatu ... (to pewnie kwestia do przemyślenia dla prawnika powiatu czy jakiegoś mega specjalisty od spraw ngo).
Okazało się, że jedna z naszych ofert w ogóle nie została poddana ocenie - odpadliśmy formalnie z uwagi na to źle dobraną grupę docelową. Konkurs dotyczył zajęć sportowych dla osób dorosłych. My chcieliśmy zorganizować zajęcia fitness dla matek, ale z uwagi na fakt, że matki jak to matki, mają pod opieką dzieci, chcieliśmy zaoferować na czas zajęć, opiekę i zajęcia dla dzieci ... I to jest błąd. W konkursach trzeba pisać to co trzeba i nic więcej. Nawet jeśli nie m to większego sensu. To taka nauczka na przyszłość. (choć jakoś nie mogę osobiście oderwać tematu matek od dzieci, no taki niefart że matka ma dziecko ... )
Teraz czekam na punktację. Chętnie zobaczę za co konkretnie dostaliśmy mało punktów, bo tak mało punktów od lat nie dostaliśmy ... To oznacza że zamiast się rozwijać, ja się chyba uwsteczniam :(
Ku mojemu dużemu zaskoczeniu przegraliśmy z kretesem !
Tylko jedna oferta przeszła pozytywnie i to oznacza, że będziemy wkrótce realizowali Zajęcia cyrkowe dla dzieci szkolnych w kilku miejscowościach naszego powiatu.
Niestety inne nasze pomysły nie przeszły, a były to np. Warsztaty tańców dawnych, czyli dalszy ciąg ubiegłorocznego projektu cieszącego się ogromnym zainteresowaniem (może ciekawić fakt, że teraz powiat sam organizuje spotkania z tańcem dawnym ..., to sumie po co im organizacja, która chciałaby zrobić coś podobnego, nie zdziwi mnie gdy wkrótce powiat zorganizuje Bal z okazji Dnia Niepodległości - opisałyśmy wszak ze szczegółami jak widzimy taką akcję, więc pomysł mają jak na dłoni).
Co mnie bardzo martwi, powiat nie przyznał nam ani złotówki na kursy pierwszej pomocy, które od kilku lat z sukcesem organizowaliśmy na terenie Wołomina, Radzymina i Zielonki. Chcieliśmy obniżyć koszty i tym razem poprowadzić zajęcia jednorazowo przez kilka godzin zamiast cyklicznie (bo niestety dzieci nam nieco przeszkadzały podczas zajęć, nie wszystkie chciały zostawać pod opieką osób obcych). Z tych pieniędzy chcieliśmy przeszkolić jeszcze więcej osób ... niestety nie przeszkolimy nikogo :(
Kolejny odrzucony projekt, to Centrum Organizacji Pozarządowych - tutaj konkurencja była mała i wygrała oferta Lokalnej Grupy Działania. Niby ok, bo przecież aby ktoś wygrał, ktoś inny musi przegrać . Widocznie nasza oferta było gorsza. Zastanawia mnie tylko zdanie, które padło podczas komisji konkursowych w innym konkursie w powiecie - wg regulaminu nie można oceniać ofert instytucji, z którymi jest się w jakimś związku (pracownik, członek itp.) i właśnie przy okazji oferty LGD ktoś z pracowników urzędu zapytał, czy przypadkiem z oceny nie powinni być właśnie wykluczeni pracownicy starostwa powiatowego, bo powiat jest członkiem LGD ... Nikt tego nie skomentował, oferty LGD są oczywiście oceniane przez pracowników powiatu oraz zarząd powiatu ... (to pewnie kwestia do przemyślenia dla prawnika powiatu czy jakiegoś mega specjalisty od spraw ngo).
Okazało się, że jedna z naszych ofert w ogóle nie została poddana ocenie - odpadliśmy formalnie z uwagi na to źle dobraną grupę docelową. Konkurs dotyczył zajęć sportowych dla osób dorosłych. My chcieliśmy zorganizować zajęcia fitness dla matek, ale z uwagi na fakt, że matki jak to matki, mają pod opieką dzieci, chcieliśmy zaoferować na czas zajęć, opiekę i zajęcia dla dzieci ... I to jest błąd. W konkursach trzeba pisać to co trzeba i nic więcej. Nawet jeśli nie m to większego sensu. To taka nauczka na przyszłość. (choć jakoś nie mogę osobiście oderwać tematu matek od dzieci, no taki niefart że matka ma dziecko ... )
Teraz czekam na punktację. Chętnie zobaczę za co konkretnie dostaliśmy mało punktów, bo tak mało punktów od lat nie dostaliśmy ... To oznacza że zamiast się rozwijać, ja się chyba uwsteczniam :(
Subskrybuj:
Posty (Atom)