wtorek, 12 maja 2015

Dom Otwarty - takie spełnienie mojego małego marzenia

To takie spełnienie małego marzenia - mój dom w centrum Wołomina pomimo mojej wyprowadzki będzie tętnił życiem. Od kilku lat miałam w głowie pomysł na zagospodarowanie domu - chcąc robić w nim coś, co mogłoby przyczyniać się do rozwoju naszego miasta i społeczności.

Dobra lokalizacja, kilka miejsc parkingowych, spora grupa ludzi przechodzących obok każdego dnia (na przeciwko jest szkoła, a w okolicy położone są: Urząd Miasta, Starostwo Powiatowe, Urząd Skarbowy i Sąd) i w dodatku otwarta przestrzeń niepodzielona na pokoje - to wydawały się świetne warunki do rozpoczęcia tu jakiejś dochodowej działalności.

Ale ja chciałam powiązać moje społeczne działania z tym domem - i tak oto wpadłam na pomysł, by wykorzystać podział na dwie kondygnacje: dół to przestrzeń dla mieszkańców, otwarta na ich pomysły, na działania, na spotkania, może na szkolenia i warsztaty. A góra - dostosowana do potrzeb dzieci: na zajęcia dla maluszków, na mini klubik malucha, na zajęcia plastyczne i ruchowe.

Po prostu wydaje mi się, że chcąc przyciągać nowych mieszkańców do nas, musimy zainwestować w tych, którzy już tu mieszkają. Ludzie muszą poczuć, że tu jest fajnie. Wtedy zadowoleni z tego co się dzieje wokół, będą najlepszymi ambasadorami naszego miasta.

I nie chodzi o to, że tu nic się nie dzieje. Kłopotem jest to, że ludzie nie identyfikują się z tym. Czasem wręcz mam wrażenie, że mieszkańcy wolą powiedzieć że tu nic ciekawego nie ma, bo głupio brzmi że idą na koncert do Domu Kultury. Może to wynika z jakiegoś przeświadczenia, że to małomiasteczkowe i gorsze niż warszaffskie atrakcje :(

Moim pomysłem jest zatem udostępnienie miejsca na działania, połączenie ludzi, którym chce się chcieć. Skoro nie masz tutaj atrakcji odpowiadających twoim potrzebom, to weź sprawy w swoje ręce i sam to zorganizuj.

Mamy lokal i udostępniamy go za darmo. Mamy sprzęt do prezentacji, materiały szkoleniowe. Oferujemy kawę i herbatę oraz coś słodkiego. Dzięki dofinansowaniu z programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich (FIO) od maja do grudnia 2015 w ramach projektu DOM OTWARTY możecie organizować i uczestniczyć w przeróżnych wydarzeniach.

Oczywiście początek funkcjonowania Domu Otwartego to będą działania Fundacji Mamy Wołomin. Już planujemy spotkania z planszówkami, Klub Pracujących Rodziców czy Popołudniowy Klub Mam. Ja z chęcią poprowadzę spotkania dla osób chcących rozpocząć działania społeczne - będzie o źródłach dofinansowania, o pisaniu wniosków, o prowadzeniu i rozliczaniu projektów itp.

Mam nadzieję, że Dom Otwarty stanie się przestrzenią, z której mieszkańcy - grupy formalne, nieformalne i osoby pojedyncze będą chętnie korzystały, organizowały spotkania, wydarzenia i wspólnie tworzyły poczucie, że mamy Wołomin i że dobrze nam się tu żyje :)



poniedziałek, 4 maja 2015

Rekrutacja do przedszkoli

Ostatnio pisałam o polityce prorodzinnej, a to w związku z badaniem które prowadziłam w Wołominie, wyniki którego prezentowane były w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej w poprzedni poniedziałek. Byłam jedynym reprezentantem rodzin i byłam z tego naprawdę dumna. Chciałam napisać artykuł do naszej lokalnej gazety - miało być optymistycznie, o głosie rodziców, który został wysłuchany przez ministrów, o pozytywnych zmianach które zaszły na przestrzeni kilku minionych lat, o chęci dialogu i o planowanych kolejnych udogodnieniach dla rodzin.

Ale wyniki rekrutacji do przedszkoli sprzed długiego weekendu, kompletnie zmieniły mój odbiór polityki prorodzinnej. I nie chodzi mi o to, że to akurat moje dziecko nie dostało się do przedszkola, choć to dla mnie spory kłopot. Gorzej, że z kilkunastu osób z którymi rozmawiałam, dostały się tylko dzieci z rodzin wielodzietnych oraz wychowywani przez jednego rodzica. Niefart zatem polega na tym, że mając dobrego męża nie masz szansy na przedszkole. Szkoda, że nie wpadłam na to, by przed rekrutacją złożyć do sądu wniosek o rozwód. Drugi niefart, że posiadanie tylko 1 dziecka często nie wynika z widzimisię rodziców, lecz np. ze względów zdrowotnych.

I to jest po prostu nienormalne – rozumiem, że należy pochwalać i nagradzać tych którzy wychowują dużą rodzinę, należy pomagać tym, którzy samotnie wychowują swe dzieci oraz osoby z niepełnosprawnościami, ale obecny system po prostu karci wszystkich innych. Czy nie mogłoby to wyglądać tak, że rodzice z tych grup o kłopotliwej sytuacji mają pierwszeństwo w wyborze przedszkola (bo przecież wiadomo, że to oni muszą mieć placówkę blisko domu lub pracy), ale tak, by jednocześnie inni też mieli szansę na miejsce?


Poza tym wciąż jest dla mnie zagadką jak to jest z 4-latkami – skoro jest obowiązek przyjęcia dzieci z rocznika 2011 (o czym dowiedziałam się pokątnie), to po co doprowadzać rodziców do stanu przedzawałowego, gdy idą pod tablicę z wynikami rekrutacji i widzą, że dla dziecka nie ma miejsca. Mnie nie przekonuje możliwość odwołania się – dezinformacja to nie jest element polityki prorodzinnej, którą chciałabym widzieć.