poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Mimo to chcę tworzyć silną profesjonalną organizację

Byłam dziś na spotkaniu w starostwie – jako organizacji pozarządowa zostałam zaproszona na posiedzenie Komisji Edukacji, Sportu i Turystyki i mieliśmy rozmawiać o współpracy powiatu z organizacjami.

Niestety ze względu na bardzo krótki czas między zaproszeniem a spotkaniem, sporo znajomych nie mogło przybyć. Ja uznałam, że mogę reprezentować ich i jeśli mają ochotę przekazać coś nowym władzom, to chętnie zabiorę głos w ich imieniu … Zastanawialiśmy się co powiedzieć, jak współpraca mogłaby wyglądać, jakie pomysły podać do dyskusji. Pomimo choroby poszłam na spotkanie wierząc, że skoro nas zaproszono, to chyba po to, by faktycznie rozpocząć dialog. Zwłaszcza, że mamy nowe władze – super, że chcą się spotkać z nami, działaczami społecznymi z powiatu.

Z każdą minutą spotkania mój entuzjazm spadał … Spotkanie okazało się właściwie być przekazaniem informacji o zmianach, które powiat już przedsięwziął. Nie tak wyobrażałam sobie dialog – słusznie powiedział jeden z reprezentantów NGO, że skoro pojawiają się problemy i trzeba je rozwikłać, to warto byłoby zaprosić nas do rozmów na wcześniejszym etapie – tak, byśmy mieli możliwość przedstawienia własnego zdania. Teraz, gdy dokumenty są gotowe, a procedury ogłoszone, to stratą czasu było to spotkanie – można było to sobie po prostu przeczytać.

Ale nic to, nie poddawałam się. Pomyślałam, że wykorzystam szansę i jednak przedstawię pomysł mój i kilku innych organizacji z powiatu:
Widzę to tak, że skoro są ludzie chcący działać, znający się dobrze na swej działce, realizujący ciekawe pomysły służące społeczności lokalnej, to warto w to inwestować – mamy umiejętności, wiedzę, doświadczenie, czas i chęci i moglibyśmy robić wiele dobrego. Gdyby tak zlecać organizacjom działania takie jak pikniki, festyny, konkursy, wydarzenia sportowe czy kulturalne, to – mam tego pewność – koszty byłyby o wiele niższe niż gdy te działania realizowane są przez urzędników.  

Chciałabym, by urzędnicy trzymali się zasady subsydiarności czyli pomocniczości (zapisanej w Ustawie o pożytku publicznym i wolontariacie, czy w Programie współpracy z organizacjami pozarządowymi na rok 2015 – dokument przygotowywany przez starostwo). Definicja za wikipedią: każdy szczebel władzy powinien realizować tylko te zadania, które nie mogą być skutecznie zrealizowane przez szczebel niższy lub same jednostki działające w ramach społeczeństwaNiestety gdy to powiedziałam, w sali dało się słyszeć chichoty.    

A mnie nie jest do śmiechu. Ja naprawdę uważam, że kierunek jaki obraliśmy jako społeczeństwo jest chybiony. Tworzenie kolejnych urzędów, stanowisk, tworów zamiast oddania ludziom możliwości działania. To podkopuje ducha działaniazabija – i tak słabego – ducha społecznikowskiego…  W ten sposób coś co nazywa się ładnie Społeczeństwem Obywatelskim nigdy się u nas nie zadzieje.  

Niestety podczas spotkania usłyszałam, że silne profesjonalne organizacje pozarządowe nie są mile widziane w powiecie – przewodniczący komisji preferuje małe organizacje, w których działają ludzie po godzinach swojej pracy. Ciekawa jestem w ilu organizacjach działają członkowie komisji i jak wyobrażają sobie funkcjonowanie organizacji, która tak jak moja realizuje niemal 40 godzin zajęć tygodniowo – kiedy miałabym to robić, gdybym do 16 lub 17 pracowała zarobkowo w Warszawie (przecież w Wołominie miejsce pracy za wielu nie ma) i wracała do domu ok. godz. 18 ?

A swoją drogą marzę o tym, że nadejdzie kiedyś czas, że ludzie dla których życiem jest działanie społeczne na rzecz lokalnej społeczności, angażujący kolejnych ludzi, pobudzający do działania będą traktowani jak coś dobrego, w co warto inwestować.


Na razie daleko nam do tego … Ale nic to, nie poddaję się. Będę chodzić na  te komisje, spotkania, dyskusje i szkolenia. Może kiedyś doprowadzę do tego, że ktoś chociaż zechce mnie wysłuchać. Może drobnymi krokami uda się zmienić sposób myślenia władzy ... choć nie wiem czy mi starczy na to sił :(

Zobaczymy ...

PS. A jeśli ktoś z Was nie wie czym zajmuję się w swoim wolnym i niewolnym czasie, coś co pochłania mnie bez reszty, czym zajmuję się od 5 lat i z czego jestem na prawdę dumna, to zapraszam na stronę na fb: https://www.facebook.com/MamyWolomin oraz na bloga: http://mamywolomin.blogspot.com/. Nie wstydzę się tego, że Fundacja Mamy Wołomin jest moim sposobem na życie od kilku lat. I na prawdę mam nadzieję, że jako organizacja będziemy coraz silniejsze i profesjonalne, bo może to pokaże włodarzom, że jesteśmy wartościowymi ludźmi robiącymi dla naszej społeczności więcej niż niejeden wydział w urzędzie (za ułamek ich budżetu)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz