Byłam dziś na spotkaniu w starostwie – jako organizacji
pozarządowa zostałam zaproszona na posiedzenie Komisji Edukacji, Sportu i
Turystyki i mieliśmy rozmawiać o współpracy powiatu z organizacjami.
Niestety ze względu na bardzo krótki czas między
zaproszeniem a spotkaniem, sporo znajomych nie mogło przybyć. Ja uznałam, że
mogę reprezentować ich i jeśli mają ochotę przekazać coś nowym władzom, to
chętnie zabiorę głos w ich imieniu … Zastanawialiśmy się co powiedzieć, jak
współpraca mogłaby wyglądać, jakie pomysły podać do dyskusji. Pomimo choroby
poszłam na spotkanie wierząc, że skoro nas zaproszono, to chyba po to, by
faktycznie rozpocząć dialog. Zwłaszcza, że mamy nowe władze – super, że chcą
się spotkać z nami, działaczami społecznymi z powiatu.
Z każdą minutą spotkania mój entuzjazm spadał … Spotkanie
okazało się właściwie być przekazaniem informacji o zmianach, które powiat już
przedsięwziął. Nie tak wyobrażałam sobie dialog – słusznie powiedział jeden z
reprezentantów NGO, że skoro pojawiają się problemy i trzeba je rozwikłać, to
warto byłoby zaprosić nas do rozmów na wcześniejszym etapie – tak, byśmy mieli
możliwość przedstawienia własnego zdania. Teraz, gdy dokumenty są gotowe, a
procedury ogłoszone, to stratą czasu było to spotkanie – można było to sobie po
prostu przeczytać.
Ale nic to, nie poddawałam się. Pomyślałam, że wykorzystam
szansę i jednak przedstawię pomysł mój i kilku innych organizacji z powiatu:
Widzę to tak, że skoro są ludzie chcący działać, znający się
dobrze na swej działce, realizujący ciekawe pomysły służące społeczności
lokalnej, to warto w to inwestować – mamy umiejętności, wiedzę, doświadczenie,
czas i chęci i moglibyśmy robić wiele dobrego. Gdyby tak zlecać organizacjom
działania takie jak pikniki, festyny, konkursy, wydarzenia sportowe czy
kulturalne, to – mam tego pewność – koszty byłyby o wiele niższe niż gdy te
działania realizowane są przez urzędników.
Chciałabym, by urzędnicy trzymali się zasady subsydiarności
czyli pomocniczości (zapisanej w Ustawie o pożytku publicznym i wolontariacie,
czy w Programie współpracy z organizacjami pozarządowymi na rok 2015 – dokument
przygotowywany przez starostwo). Definicja za wikipedią: każdy szczebel władzy powinien realizować tylko te zadania, które nie
mogą być skutecznie zrealizowane przez szczebel niższy lub same jednostki
działające w ramach społeczeństwa. Niestety gdy to powiedziałam, w sali dało
się słyszeć chichoty.
A mnie nie jest do śmiechu. Ja naprawdę uważam, że kierunek
jaki obraliśmy jako społeczeństwo jest chybiony. Tworzenie kolejnych urzędów,
stanowisk, tworów zamiast oddania ludziom możliwości działania. To podkopuje
ducha działania, zabija – i tak słabego –
ducha społecznikowskiego… W ten sposób
coś co nazywa się ładnie Społeczeństwem Obywatelskim nigdy się u nas nie
zadzieje.
Niestety podczas spotkania usłyszałam, że silne profesjonalne
organizacje pozarządowe nie są mile widziane w powiecie – przewodniczący komisji
preferuje małe organizacje, w których działają ludzie po godzinach swojej pracy.
Ciekawa jestem w ilu organizacjach działają członkowie komisji i jak wyobrażają
sobie funkcjonowanie organizacji, która tak jak moja realizuje niemal 40 godzin
zajęć tygodniowo – kiedy miałabym to robić, gdybym do 16 lub 17 pracowała
zarobkowo w Warszawie (przecież w Wołominie miejsce pracy za wielu nie ma) i
wracała do domu ok. godz. 18 ?
A swoją drogą marzę o tym, że nadejdzie kiedyś czas, że ludzie dla
których życiem jest działanie społeczne na rzecz lokalnej społeczności,
angażujący kolejnych ludzi, pobudzający do działania będą traktowani jak coś
dobrego, w co warto inwestować.
Na razie daleko nam do tego … Ale nic to, nie poddaję się.
Będę chodzić na te komisje, spotkania,
dyskusje i szkolenia. Może kiedyś doprowadzę do tego, że ktoś chociaż zechce
mnie wysłuchać. Może drobnymi krokami uda się zmienić sposób myślenia władzy ... choć nie wiem czy mi starczy na to sił :(
Zobaczymy ...
PS. A jeśli ktoś z Was nie wie czym zajmuję się w swoim wolnym i niewolnym czasie, coś co pochłania mnie bez reszty, czym zajmuję się od 5 lat i z czego jestem na prawdę dumna, to zapraszam na stronę na fb: https://www.facebook.com/MamyWolomin oraz na bloga: http://mamywolomin.blogspot.com/. Nie wstydzę się tego, że Fundacja Mamy Wołomin jest moim sposobem na życie od kilku lat. I na prawdę mam nadzieję, że jako organizacja będziemy coraz silniejsze i profesjonalne, bo może to pokaże włodarzom, że jesteśmy wartościowymi ludźmi robiącymi dla naszej społeczności więcej niż niejeden wydział w urzędzie (za ułamek ich budżetu)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz